sekrety najlepszego obozu językowego

Sekrety najlepszego obozu językowego!

Obozów językowych jest coraz więcej! Każdego lata ogromna ilość rodziców decyduje się wysłać swoją pociechę na wypoczynek, podczas którego będzie nie tylko świetnie się bawić, ale również będzie mogło podszkolić nieco swój język. Od trzech lat wraz z Papugą organizuję własne obozy pod szyldem “The Real American Camp”, które co roku okazują się być ogromnym sukcesem. Chcecie wiedzieć jak to zrobić? Poniżej zdradzam wszystkie najważniejsze sekrety udanego obozu, więc czytajcie dalej!

1. Kadra

Nie ma nic ważniejszego. Dobrze dobrana i zaufana kadra stanowi klucz do szczęścia i dobrobytu. U mnie kadry zawsze jest znacznie więcej, niż wynika to z przepisów, głównie ze względu na zajęcia językowe, których nie wyobrażam sobie prowadzić w grupach 12-15 osobowych. Papugowo-olowy standard to jeden lektor-wychowawca na 8 osób. 

Ale idźmy dalej. Na co zwracam uwagę przy campowej rekrutacji?

doświadczenie – zdecydowanie preferuję osoby, które już pracowały z dziećmi i najlepiej także na obozach

dodatkowe umiejętności, które mogą przydać się na obozie (talenty artystyczne, taneczne, sportowe czy – jak zdarzyło mi się w tym roku – paramilitarne) i dzięki którym mogę zaproponować uczestnikom coś niestandardowego

poziom języka – to w końcu obóz językowy, na którym chcemy jak najwięcej go używać- doświadczenie lektorskie – dotąd było dla mnie ogromnie ważne, ale stopniowo przekonuję się również, że świeżość i brak zmęczenia uczeniem także ma swoje zalety

doświadczenie lektorskie – dotąd było dla mnie ogromnie ważne, ale stopniowo przekonuję się również, że świeżość i brak zmęczenia uczeniem także ma swoje zalety

U mnie kadra zna program i plan gdy zanim pojedzie na obóz. Przed wyjazdem zbieramy też wspólne pomysły i ustalamy, co trzeba w związku z tym przygotować. Kadra zna też oczekiwania dotyczące swojej pracy i jest przygotowana na trudne sytuacje, które mogą się wydarzyć. Czy to wystarcza? Nie zawsze! Dlatego zostaje jeszcze najważniejszy czynnik, czyli KIEROWNIK, który odpowiednio pokieruje wychowawcami, rozwiąże krytyczne sytuacje i odpowiednio zmotywuje zespół. A jeśli mamy już kierownika i zespół warto zwrócić jeszcze uwagę na często pomijany aspekt – chemię pomiędzy kadrą i kierownikiem. Jeśli jest, szanse, że obóz wyjdzie fantastycznie wzrastają kilkukrotnie.

2. Mocny plan

Zebranie kadry i uczestników to dopiero początek. Dalej trzeba się zastanowić, co dzieci i młodzież będą na tym obozie robić. Jeśli wydarzenie organizuje szkoła językowa, zazwyczaj nie ma problemu z obmyśleniem zajęć językowych (chociaż o tym jeszcze za chwilę), gorzej nieco z pozostałymi 10 godzinami w ciągu dnia do zagospodarowania. O czym należy pomyśleć?

– ile bloków zajęć planujesz w ciągu dnia i co podczas nich uczestnicy będą robić

– jakie zajęcia sportowe i animacyjne jesteś w stanie zaoferować

– czy uczestnicy będą brali udział w wycieczkach

– co będziecie robić wieczorami 

– jaki program będziecie realizować podczas zajęć językowych

– które z powyższych punktów mogą odbywać się w języku obcym

Po zebraniu tych informacji trzeba stworzyć plan, który następnie osadzisz w ramach czasowych, które z kolei przełożą się na grafik zajęć poszczególnych dni.

3. Temat przewodni

W moim odczuciu to punkt konieczny, przede wszystkim dlatego, że DZIAŁA. U mnie tematem przewodnim jest oczywiście USA (“The Real American Camp” w końcu!). Co roku wymyślam sposób, w jaki możemy go ugryźć, tak aby był z jednej strony atrakcyjny, a z drugiej edukacyjny – były już Stany śladami kultury, była też podróż po poszczególnych Stanach i odkrywanie najciekawszych miejsc. 

Dlaczego jest to fajne?

Bo konkretny temat umożliwia stworzenie zamkniętego systemu, w którym zanurzymy uczestników. Wtedy wszystko może się obracać wokół konkretnego tematu, pogłębiając doświadczenie, a uczestnicy otrzymują szansę stania się częścią większej całości, a nie zaledwie przypadkowego splotu okoliczności. I tak, u nas podczas pobytu na Hawajach tańczyliśmy hula, wykonywaliśmy naszyjniki z kwiatów i testowaliśmy fale, a podczas zajęć z języka angielskiego uczyliśmy się o hawajskich symbolach i wulkanach.

4. Własne „why”

Dlaczego w zasadzie chcesz robić obóz? Jakimi wartościami chcesz się kierować? Jakich efektów oczekujesz? Co będzie dla Ciebie nienegocjowalne, a gdzie znajdziesz pole do ustępstw? Dlaczego to takie ważne? Szczere odpowiedzenie sobie na te pytania, sprawi, że w trudnym momencie nie zawahasz się podjąć odpowiedniej decyzji, a Twoja kadra będzie znała priorytety. Zyskasz podstawy, które definiują jak będzie wyglądał Twój obóz. A z bardziej przyziemnych rzeczy… dużo łatwiej będzie Ci przygotować program i ofertę obozu.

O moim obozowym “why” poczytasz tu.

5. Rodzice

Przemyślenie odpowiedniej komunikacji z rodzicami potrafi znacznie ułatwić życie. Poza oczywistą możliwością skontaktowania się z kierownikiem, zawsze tworzyłam także “relację” z naszych przygód. Przez pierwsze dwa lata były to maile, które wysyłałam do rodziców wraz ze zdjęciami z 2-3 dni. Ich odbiór był znakomity, jednak dokładało mi to solidną dawkę pracy, która siłą rzeczy odciągała mnie od dzieciaków i mojego “why”. W tym roku postanowiłam więc założyć prywatną grupę na FB dla obozowych rodziców, na którą wrzucaliśmy na bieżąco zdjęcia z tego co się działo. Efekt przewyższył moje oczekiwania. Przede wszystkim mogłam to robić nie tylko ja, ale również pozostała część kadry. Przy tym rodzice mieli niemal ciągły kontakt i “podgląd” na obóz, co znacznie wyeliminowało ilość telefonów typu “Dzwonię, aby zapytać, czy Krzysia nie pogryzły komary”. A jeszcze jakby tego było mało, dało mi to prosty i szybki sposób na informowanie rodziców o istotnych sprawach, np. godzinie wyjazdu. 

Jeśli chcesz mieć pewność, że telefony od rodziców będą zabierały sporą część Twojej pracy, warto przemyśleć sposób komunikacji z nimi.

6. Zimna krew i plan awaryjny

W przypadku obozów jest tak, że przetrwają nie Ci najsilniejsi, nie Ci najlepiej przygotowani, ani nawet nie Ci najfajniesi, tylko Ci, którzy w kryzysowej sytuacji są w stanie zachować zimną krew i szybko reagować na kryzysy. Co mam na myśli? Poniżej szybki przegląd trudnych sytuacji, gdzie zimna krew była konieczna (nie wszystkie pochodzą z  obozów, które organizowałam, ale we wszystkich byłam osobą odpowiedzialną):

– epidemia zatruć pokarmowych (prawie połowa obozu nie jest w stanie wstać z łóżka)

– rozbite głowy i ucięte palce (ach, obozy pod żaglami…)

– dzieci uciekające z obozu

– ataki histerii i/lub paniki wśród uczestników i niestety również kadry

– 24h awarie prądu w ośrodku

– ⅗ kadry chore z koniecznością izolacji

– alarmy pogodowe i nakazy podjęcia przygotowań do ewakuacji w środku nocy

Nie muszę chyba wspominać, że większość tych sytuacji powodowała conajmniej zimne poty wśród niedoświadczonej kadry. Zachowanie zimnej krwi, stworzenie planu i ogarnięcie sytuacji sprawi, że nawet jeśli coś pójdzie bardzo nie tak, nadal wszyscy będą bezpieczni i zaopiekowani. Warto mieć pewność, że na miejscu jest ktoś, kto w krytycznej sytuacji będzie wiedział, co zrobić i nie zawaha się podjąć trudnych decyzji.

7. Feedback

Zawsze prosimy o feedback. Po każdym z obozów wysyłamy ankietę, w której pytamy o perspektywę rodziców i na podstawie informacji, które otrzymamy wprowadzamy konieczne zmiany lub po prostu kontynuujemy praktyki, które rodzice chwalą.

Ale rodzice nie są jedyną grupą, którą warto poprosić o feedback. Pamiętaj też o swojej kadrze. To, jak im się pracowało, również stanowi wyznacznik powodzenia przedsięwzięcia i świadczy o kierowniczych zdolnościach Twoich lub osoby kierującej obozem. Nie zapomnij też o feedbacku dla kadry – powiedz, co według Ciebie wyszło świetnie, co wymaga pracy. Wspomnij o mocnych punktach i tym, w jaki sposób ta osoba przyczyniła się do sukcesu obozu. Tylko w ten sposób dasz im (i sobie przy okazji) szansę rozwoju.

I jak?  Udało Ci się znaleźć coś, co przyda Ci się w organizacji obozu za rok? To prostsze niż myślisz, a ja z przyjemnością pomogę Ci nauczyć się jak to robić, ponieważ w przyszłym roku planuję serię wpisów dotyczących pomysłów na obozy i półkolonie. A jeśli tegoroczny obóz jest już za Tobą, proponuję rachunek sumienia i sprawdzenie, co jest do poprawienia na kolejny sezon. Ja właśnie siadam do mojego 🙂