płynność i poprawność językowa

Płynnie czy poprawnie? Jak mój uczeń ma mówić?

Płynność i poprawność językowa? Cholerka, to jest strasznie trudne! Nasi uczniowie, szczególnie Ci dorośli, oczekują od nas, że nauczymy ich mówić zarówno płynnie, jak i poprawnie. I tu pojawia się pierwszy problem… Na co postawić? Czego więcej? Czy poprawiać każdy błąd? Nie poprawiać nic, żeby nie przerywać? I chociaż opinii na ten temat pojawia się cały ogrom i większość nauczycieli siłą rzeczy obiera jakąś strategię, dziś przedstawiam wam mój pogląd na sprawę. A żeby nie było za mało, podrzucam również sprawdzone pomysły na ćwiczenie poszczególnych sprawności.

Płynnie czy poprawnie?

Płynność i poprawność językowa – obalmy tu od razu pierwszy mit: w zasadzie nie da się równocześnie ćwiczyć jednego i drugiego. Dlatego już jakiś czas temu mądrzy metodycy podzielili sprawność mówienia na dwie kategorie: płynności właśnie, czyli fluency oraz poprawności gramatyczno-językowej, nazywanej accuracy. Obie te sprawności mają inny cel i inne środki do niego prowadzące. Zastanawialiście się kiedyś nad tym, co więc właściwie ćwiczycie, ćwicząc „mówienie”?

Mów do mnie płynnie!

Zacznijmy od fluency. Płynność wypowiedzi jest w zasadzie kluczowa w efektywnej komunikacji. To mówienie bez głębszego zastanowienia i ważenia każdego słowa. Uczeń, który mówi płynnie potrafi prowadzić swobodną rozmowę lub opowiadać o jakimś przedmiocie lub wydarzeniu przez dłuższą chwilę. Czy zawsze jest to wypowiedź poprawna? Zdecydowanie nie! To tak jak my również po polsku nie zawsze jesteśmy w stanie mówić poprawnie – plączą nam się przypadki, liczebniki zgodność podmiotu z orzeczeniem. Rzadko to jednak zauważamy (chociaż nie zawsze to samo można powiedzieć o naszym otoczeniu), ponieważ skupiamy się wówczas na przekazaniu konkretnej TREŚCI. To ona staje się bohaterem naszej wypowiedzi, a nie poprawność gramatyczna.

Jak ćwiczyć płynność językową?

Do ćwiczeń na fluency zaliczymy wszystkie te, które mają znamiona swobodnej wypowiedzi. Wielu nauczycieli stosuje je często na rozgrzewkę językową, która ma obudzić w mózgu ucznia obszary, w których język jest przechowywany. Co to może być?

  • pytania otwarte typu „Co robiłeś wczoraj”, „Co sądzisz o…”, „Co byś zrobił, gdyby…”
  • gry towarzyskie takie jak taboo
  • zadania storytellingowe np. z wykorzystaniem storycubes czy kart DIXIT
  • spekulowanie na temat zawarty w czytance lub na ilustracji

W tego rodzaju ćwiczeniach, całe skupienie ucznia idzie w kontent i przekazanie myśli. W momencie kiedy próbujemy wymusić na uczniu stosowanie precyzyjnych struktur gramatycznych, uczeń często się „zawiesza” i zaczyna dukać. Nic dziwnego! Wyobraźnia, niezbędna do wykonania wielu z zadań na płynność językową, nie jest w stanie efektywnie pracować w warunkach skupienia na poprawności. Do pewnego (niestety dość dalekiego) momentu jest to albo jedno, albo drugie.

To co z tą poprawnością?

Czy to oznacza, że accuracy jest zupełnie nie potrzebne? Ależ skąd! Jestem absolutną fanką gramatyki i niestety nigdy nie usłyszycie ode mnie podobnej wypowiedzi. Poprawność powinna być natomiast ćwiczona w inny sposób niż płynność. Tym razem potrzebne jest nam dużo bardziej ustrukturyzowane zadanie, w którym niestety jest znacznie mniej miejsca na kreatywność, ale nie na produkcję językową. Naszym celem jest bowiem wykształcenie nawyku, który zapisze się w mózgach uczniów i umożliwi im poprawne używanie danej struktury. Wymaga to odpowiedniej liczby powtórzeń i miętoszenia w kółko tej samej, poprawnej frazy, dlatego zadania na accuracy mogą wydawać się często nużące lub powtarzalne. I często dokładnie takie są i takie być powinny. Jak mogą wyglądać?

  • opisywanie tego co widać (np. na rysunku) z użyciem konkretnej struktury (Are there any potatoes? Yes, there are)
  • gra w statki – cały czas stosujemy jedną strukturę, aby trafić w pole przeciwnika
  • kółko i krzyżyk – w polach zdania do uzupełnienia narzucające strukturę
  • pytania na wymianę informacji w parach

Nie są to zazwyczaj porywające ćwiczenia. Uczniowie zwykle charakteryzują je jako dość nudne i powtarzalne, dlatego warto przetykać je innymi, bardziej kreatywnymi aktywnościami.

Ile płynności, a ile poprawności?

To w końcu jak zaplanować sobie zajęcia albo nawet cały cykl, żeby mieć pewność, że równomiernie rozwijana jest płynność i poprawność językowa? Osobiście polecam zachowanie złotego środka. U mnie ćwiczenia na fluency pojawiają się zazwyczaj na początku zajęć, czasem trwają 10, a czasem nawet 30 minut i wtedy jest to główna oś mojej lekcji. Poprawność ćwiczę zazwyczaj przy okazji wprowadzania nowej gramatyki i stanowią dla mnie najważniejsze narzędzie ćwiczenia poprawności – u mnie znacznie więcej jest ćwiczeń na poprawne mówienie, niż na poprawne rozwiązywanie zadań w ćwiczeniach. Nigdy nie jest tak, że na każdej lekcji jest tyle samo jednego i drugiego, bo tak się po prostu nie da. Wszystko zależy od celu lekcji oraz poziomu zaawansowania ucznia. Pamiętajmy też, że im uczeń bardziej zaawansowany, tym bardziej fluency i accuracy powinny się łączyć w obrębie jednych ćwiczeń.

Poprawiać czy nie poprawiać?

To poprawiać te błędy, czy nie? No i znów, to zależy. Warto przyjąć określoną strategię i się jej trzymać. Kiedy ćwiczę z moimi uczniami płynność wypowiedzi, pozwalam zazwyczaj wypowiedzieć im się do końca, nie przeszkadzając im (i przełykając z bólem wszystkie błędy). Staram się skupić na zrozumieniu przekazu. Jeśli pojawia się duży problem komunikacyjny i zwyczajnie nie rozumiem, co uczeń chce mi powiedzieć – dopytuję, podając dwie czy trzy opcje, w których się obracamy (Czy to ty zgubiłeś wczoraj stówę czy twój brat?) i pozwalam uczniowi dopowiedzieć brakujące lub niezrozumiałe informacje. Przy typowo płynnościowych ćwiczeniach nie poprawiam nawet po zakończeniu wypowiedzi – miarą sukcesu jest jeśli byłam w stanie zrozumieć przekaz ucznia, o to chodzi przecież w komunikacji. Wyjątkiem jest jeśli ćwiczenie na płynność zawiera strukturę, którą miętosiliśmy przez ostatni miesiąc. Wtedy zazwyczaj po skończonej wypowiedzi ucznia proszę go o powtórzenie jeszcze raz, tym razem zwracając uwagę na gramatykę.

Nieco inaczej wygląda to przy ćwiczeniu poprawności. Tu moja litość maleje wraz z ilością ćwiczeń danej struktury. Twardo poprawiam, ale dopiero wtedy kiedy uczeń powie do końca zdanie, nigdy nie przerywam w połowie. Wtedy też staram się raczej zasugerować kolejną próbę, niż podaję na tacy gotowe rozwiązanie. Przy dorosłych uczniach zwykle mówię wprost – teraz ćwiczymy poprawność i będę Cię poprawiać. To też dobrze wpływa na mobilizację.

Nie ma lekko i jeśli chcemy osiągnać nauczycielski sukces, musimy nauczyć się pracować na obydwu rodzajach ćwiczeń komunikacyjnych. W końcu tylko obie te sprawności, złączone w uścisku niczym precel, gwarantują wysoki poziom umiejętności porozumiewania się w języku obcym. Ćwiczmy, pamiętając o odpowiednich proporcjach i miejmy w głowie to, co najważniejsze: CEL do którego nasze ćwiczenie ma doprowadzić. Wtedy płynność i poprawność językowa sama nas znajdzie!

Chcesz dowiedzieć się więcej o tym, kim jestem. Przejdź do zakładki O mnie. Albo wpadnij na mojego facebooka.

Przeczytaj również inne moje artykuły: